Człowiek 8 błogosławieństw – 250. rocznica kanonizacji św. Jana Kantego
XV niedziela zwykła „A”, 16.07.2017 godz. 13.00
Chwila, która nas tu i teraz gromadzi jest szczególna. Upamiętnia bowiem wydarzenie sprzed 250 lat, kiedy to w Rzymie, papież Klemens XIII, 16 lipca 1767 roku, w 10 rocznicę swego wyboru na Stolicę Piotrową, ogłosił Urbi et orbi – Miastu i światu, że Mistrz Jan z Kęt jest świętym. Działo się to w przededniu katastrofy dziejowej Polski, nic więc dziwnego, że Ojciec Święty polecił całemu światu modlić się za Polskę: „Ty, któryś prośbą o pomoc nie wzgardził, ochraniaj ojczyste państwo, – Polacy i obcy Ciebie błagają”.
W bulli kanonizacyjnej – Ecclesiam suam – Klemens XIII nie omieszkał zwrócić się do Polaków: „…mamy czego gratulować Narodowi Polskiemu, który nad inne kochający się w pobożności, nie może nie odczuwać radości nadzwyczajnej, iż …w tak oczywistym religii niebezpieczeństwie nowa przybyła mu obrona”.
Siostry i Bracia!
Zatrzymujemy się aby Boga uwielbić za dar Mistrza z Kęt, dziękujemy za Jego dar dla tej świątyni, naszego uniwersytetu, naszego miasta, dla kraju, Europy i Kościoła.
Nasze spotkanie z postacią Jana z Kęt, dokonamy w duchu słów z prefacji o świętych pasterzach:
„Jego przykład umacnia nas w dobrym życiu,
jego słowa nas pouczają,
a jego wstawiennictwo wyprasza nam Twoją opiekę”.
***
„Jego przykład umacnia nas w dobrym życiu”.
Czego nas przykład Jana z Kęt uczy?
Mimo, że dość późno zabierze się za studiowanie, to osiągnie na tej płaszczyźnie wyżyny. Mając 23 lata opuści swój „Kąt”, by udać się do Stolicy i tu rozpocznie studia na Akademii Krakowskiej, w 1413 roku. Studiuje filozofię. W styczniu 1418 roku został magistrem filozofii. Zyskał stopień równy dziś doktoratowi. Zdobywało go wówczas dziesięć procent studentów. Przez osiem lat (1421-29) był kierownikiem szkoły klasztornej bożogrobców w Miechowie pod Krakowem. W wolnym czasie zbierał pomoce do wykładów, przepisując rękopisy Ojców Kościoła, św. Tomasza, a także Arystotelesa. Był też w Miechowie kaznodzieją w kościele klasztornym. Zdobywaną wiedzą i wiarą dzielił się z innymi na ambonie. W 1429 roku, gdy zwolniło się miejsce w jednym z kolegiów Akademii Krakowskiej, Jan powrócił do Krakowa. Zapewniono mu mieszkanie i utrzymanie. On zaś wykładał filozofię, logikę, fizykę i ekonomię.
Mając 40 lat zaczął studiować teologię. Po 13 latach studiów, w 1443 roku uzyskał tytuł magistra teologii. Od tego czasu poświęcił się wykładom z teologii. Zmarł 24 grudnia 1473 r. w Krakowie w wieku 83 lat. Otoczony sławą świętości, został pochowany w akademickim kościele św. Anny pod amboną. Oznaczało to w ówczesnych realiach to, co tłum skandujący na Placu św. Piotra, przy pogrzebie Jana Pawła II , który wołał santo subito. Człowiek średniowiecza marzył, żeby chociaż woda kapała na jego grób. Jan Kanty dostąpił tego, że został pochowany w świątyni, pod amboną z której przepowiadał słowo Boże.
„Jego przykład umacnia nas w dobrym życiu”.
Jan Kanty potrafił pokazać, że wiara nie oddala od świata. Przeciwnie, mobilizuje do tego, by ludzkie sprawy uczynić swoimi sprawami. Jan Kanty był „mężem sprawiedliwym, który obdarzał ubogich” (por. Ps 112, 1-2. 5-9), mężem, który „nie odmawiał biedakowi rzeczy niezbędnych do życia”, a „potrzebującego nie męczył zwlekaniem” (por. Syr 3, 30 – 4, 10).
Jego wiara była żywa, połączona właśnie z uczynkami, o czym świadczą liczne opowieści o jego charytatywnej działalności. Jan Kanty słynął z dzieł miłosierdzia. Na tym miejscu, z tej ambony w 1963 roku Sługa Boży biskup Jan Pietraszko powiedział o nim takie słowa: „Umiał święty profesor pochylić się i dotknąć końcówek najcieńszych gałązek. Owoc Ewangelii leżał u jego stóp, gdy przyodziewał biedaka w swoje własne buty, gdy okrywał jego plecy swoim płaszczem. Umiał spytać małe dziecko na ulicy, dlaczego płacze”.
Nic więc dziwnego, że ikonografia utrwaliła kilka znamiennych scen z jego życia. Najcenniejsze te obrazy utrwalone są w relikwiarzu czaszki Świętego, wykonanego w roku 1695, przez krakowskiego złotnika Jana Ceyplera. Twórcą programu ikonograficznego był ks. prof. Sebastian Piskorski, ówczesny rektor Akademii Krakowskiej. Kanwą dekoracji stał się fragment z Kazania na Górze, zawierający wyliczenie Ośmiu Błogosławieństw (Mt 5, 3–10). To ten relikwiarz pokazuje, że Jan Kanty był człowiekiem Ośmiu Błogosławieństw. Wszedł na górę Ośmiu Błogosławieństw, pełniąc dzieła miłosierdzia. Poszczególne sceny na tym relikwiarzu pokazują, że potrafił oddać własny płaszcz zziębniętemu, oddać obuwie, zlepić rozbity dzban czy zadziwić uczciwością zbójców. To on jako mieszkaniec pobliskiego Collegium Maius, jako rektor zapoczątkował tradycję odkładania ze stołu profesorskiego części pożywienia codziennego dla jednego z biednych studentów. To jemu się przypisuje słowa: Pauper venit, Christus venit – Ubogi przyszedł, przyszedł Chrystus. Nic dziwnego, że w 2002 roku Jan Paweł II mówiąc o ludziach wyobraźni miłosierdzia związanych z naszym miastem postawił Jana Kantego na czele tej listy ludzi, cechujących się, odznaczających się wyobraźnią miłosierdzia.
Skąd Jan Kanty czerpał siłę do sprawowania dzieł miłosierdzia?
„Codziennie po ukończeniu swoich zajęć udawał się z Akademii prosto do kościoła św. Anny, gdzie się długo modlił i adorował Chrystusa utajonego w Najświętszym Sakramencie. Tak więc zawsze Boga tylko miał w sercu i na ustach”.
***
„Jego słowa nas pouczają…,”
Był bardzo pracowity. Pozostawił po sobie ponad osiemnaście tysięcy stron ręcznie przepisanych dzieł. Każdy manuskrypt zaczynał wezwaniem: „W imię Boże!”, kończył krótkim dziękczynieniem: „Bogu dzięki i Matce Bożej, chwalebnej Dziewicy wraz z całym zastępem niebieskim aż po wszystkie wieki. Amen”.
Kopiował, kopiował, aż osiemnaście tysięcy. Ciekawe też, że nieraz dopisywał na końcu traktatu, że „traktat ten ukończyłem o pianiu koguta”. Warunki, w których kopiował, przepisywał, by studenci mogli się kształcić – przy kaganku i piórem.
Siostry i Bracia!
„Jego słowa nas pouczają…,”
W najstarszym życiorysie św. Jana Kantego, Macieja Miechowity z początku XVII stulecia czytamy, że nasz Święty wypisał sobie na ścianie swego mieszkania, czyli tu, w pobliskim Kolegium Większym – Collegium Maius – łacińską maksymę:
Conturbare cave. Non est placare suave.
Diffamare cave. Non revocare grave.
„Strzeż się obrazić kogo, bo przepraszać jest nie błogo”
Strzeż się wchodzić z bliźnim w zwady: Przykre jednania przykłady.
To tu, przy jego konfesji, tylu wstępowało do jego szkoły, aby „uczyć się umiejętności świętych”, wśród nich Karol Wojtyła, Józef Bilczewski, Józef Sebastian Pelczar, błogosławiona Matka Angela Truszkowska. Do tej szkoły także my się zapisujemy. To tu, przy jego grobie naszego Świętego myślimy o naszym życiu, o naszych bliskich, tych, których kochamy, których w sercach przynosimy. Tak wiele może orędownictwo świętych.
***
„Jego wstawiennictwo wyprasza nam Twoją opiekę”.
Jest taka piękna scena w Ewangelii, jak przynoszą paralityka i składają go przed Jezusem. On, „widząc ich wiarę” (Mk 2, 1-12) , uzdrawia go, najpierw odpuszczając mu grzechy.
Siostry i Bracia!
Święci to ci, którzy przynoszą to co w nas sparaliżowane przed tron Boży, zaiste „a jego wstawiennictwo wyprasza nam Twoją opiekę”. Święty Augustyn wołał Potuerunt hi, possum ego. Po to patrzymy na świętych, żeby się umacniać, iż „mogli oni, mogę i ja”. Warto przypomnieć tutaj słowa z homilii Jana Pawła wygłoszonej w Starym Sączu 16 czerwca 1999 r.”Świat potrzebuje świętości chrześcijan. Święci nie przemijają. Święci żyją świętymi i pragną świętości…”
To jest nasze powołanie, pomyślmy o naszym powołaniu do świętości.
Myślimy też o polskiej nauce, o środowiskach uniwersyteckich, tak bliskich sercu Jana Pawła II, który tutaj 8 czerwca 1997 r., przy Konfesji Jana z Kęt, mówił o „posłudze myślenia”, jako podstawowej misji środowisk uniwersyteckich, tym samym kontynuując swą wieloletnią tradycję modlitwy za uczelnie w tym akademickim sanktuarium, jakim jest Kolegiata św. Anny. W tym ornacie, w którym ja teraz sprawuję liturgię, odprawiał Mszę Świętą wiele razy Karol Wojtyła jako pasterz Kościoła krakowskiego. Dokumentuje ten fakt zdjęcie, znajdujące się w archiwum Kolegiaty, z 20 października 1975 roku.
Mistrz Jan z Kęt łączył pracę naukową z powołaniem kapłańskim i pracą duszpasterską. Dlatego też – jak czytamy w bulli kanonizacyjnej Ecclesiam suam przekazywał wiedzę zaczerpniętą z najczystszego źródła”. W dobie błędów innowierczych okazał się wiernym synem Kościoła, o czym świadczą jego wypowiedzi i pielgrzymki do „progów apostolskich – ad limina apostolorum. Pisał: …„spoglądajmy ze czcią ku Kościołowi, abyśmy mieli życie ze świętymi”.
Do grobu Świętego pielgrzymowali wierni z Polski i Europy. Kim był dla nich Jan z Kęt, mówi litania próśb, wezwań, westchnień zanoszona do Boga za jego wstawiennictwem. Z tych wezwań wynika, że Mistrz Jan uważany był za patrona zarówno uczących się jak i uczonych, opiekuna rodzin i matek oczekujących potomstwa. Jezuici widzieli w nim patrona filozofów, teologowie także. Pokrzywdzeni widzą w nim swego obrońcę, chorzy uzdrowiciela, a umierający wzywali go w ostatnich godzinach życia.
Kolegiata Akademicka św. Anny – to sanktuarium św. Jana z Kęt, ze czcią przechowuje w swym sercu jego relikwie, pielęgnując cześć Patriarchy Almae Matris, stara się „wiedzę i mądrość sprzymierzać, ze świętością”. Amen.